Little Fictions

   Luty minął szybko i pracowicie. I dobrze. Im szybciej wiosna, tym lepiej ;)
  Jak widzicie, zarzuciłam codzienne zdjęcia, głównie z powodu warunków oświetlenia, jakie panują w moim mieszkaniu. Jest po prostu za ciemno!!! A ja coraz częściej jestem w pracy na poranną zmianę:(
  Walczyłam też chwilę z wordpressem, ale przegrałam. Nie mniej, blogger bardzo mnie wkurza. Odkąd zmieniłam wygląd bloga, ciężko stworzyć posta pod kątem wizualnym - zdjęcia i tekst często rozjeżdżają się i tworzenie posta trwa nawet godziny, co jest po prostu śmieszne. Także zmienię to prędzej czy później, nawet za cenę zmiany adresu. 

   Tymczasem w lutym tato zaszalał. W Biedronce zostały jeszcze świąteczne zabawki w promocji, w tym duże zestawy Play-Doh;) Myślałam, że może zostawiamy to na Dzień Dziecka, ale nie wytrzymaliśmy ;p 

   Wybrałam się na starówkę zobaczyć pokaz slajdów na Żurawiu, ale nie zrobiło to na mnie wrażenia. Czułam jednak dumę, że wyszłam na mróz i trochę się przewietrzyłam. 
To zdecydowanie nie jest dla mnie łatwe, wierzcie mi. Nie cierpię zimna!!!

  Wracając z Długiego Pobrzeża wstąpiłam do Umam po małą nagrodę. Ciemna czekolada z maliną. Oj dobre to było, dobre. Ale cena...hmmm.

   W końcu trafił się na wspólny niedzielny poranek! Śniadanko, sok mandarynkowy, słońce i my. Uwielbiam!

     Kaczuszka z jabłkami. Classico!!! Ćwiczenie czyni mistrza, coś w tym jest:)



      W lutym słuchałam nowej płyty Elbow  (i w marcu pewnie też będę. Bardzo lubię).


      Z książek przesłuchałam "Hardą" Elżbiety Cherezińskiej o losach córek Mieszka I-go.

"Wszystkim bezimiennym, zapomnianym księżniczkom piastowskim. 
Miniszkom, żonom, matkom, władczyniom, o których historia milczy. 
Dziewczynom oznaczonym w biogramach dynastii smutnym 'N.N' ".  

      A teraz będę cały marzec świętować Dzień Kobiet i słuchać "Królowej" ;)




Komentarze