Warm up


   Jest i ona. Zima na -15stopni!!!
Fajnie, że spadło tyle śniegu (w Trójmieście). Tak, wiem. Nie dla kierowców. Ale...
    Anegdota z życia żony "kierowcy prawie tak dobrego jak Małysz". Bartek zmienił opony z letnich na zimowe...dzień przed śnieżycą!
Ja: "Jedź, zmień te opony, jutro ma być śnieżyca".
Ba: "Tak, taki mam plan" i pojechał farciarz. A potem sami wiecie, orkan Aleks xD

  Nie odbiegając zbytnio od tematu mrozów, mam dziś dla Was przepis na pyszną, rozgrzewającą zupkę, którą uskuteczniam tej zimojesieni co kilka tygodni.
Przepis pochodzi z książki Marka Zaremby "Jaglany Detoks".


   Podobnych zup pewnie było już miliard w internetach. Ale raz - nie śledzę tak uważnie blogów kulinarnych, a dwa - dla mnie ten przepis to na serio nowość.
I powiem Wam, ta zupa jest po prostu genialna!!! Jej smak i to, że jest tak cudownie rozgrzewająca i sycąca. Jestem zachwycona.
Bartek nie okazuje tyle entuzjazmu, ale widzę, jak oblizuje miseczkę do ostatniej kropli. I ja też;) 


  Gotowałam ją już kilka razy. Sprawdziłam różne warianty.
Robię z niej zupę-krem, bo nie przepadam za smakiem samej dyni czy batata, a po zmiksowaniu wszystkie te smaki łączą się idealnie.

  Składniki na cały gar zupy (6 porcji)
- 2 cebule
- 8 świeżych pomidorów (np lima) lub 2 puszki pomidorów (ale zupa jest wtedy kwaśniejsza)
- 1-2 marchewki
- 1 średni batat
- 1 szklanka pokrojonej w kostkę dyni (ja daję pół dyni piżmowej)
- 1 szklanka czerwonej soczewicy (opcjonalnie)
- 1 puszka mleka kokosowego
- 2-4cm świeżego kłącza imbiru
- 3 ząbki czosnku
- 1 łyżeczka curry
- szczypta kurkumy
- sól, pieprz
- 10-15 listków świeżej bazylii (opcjonalnie, ja nie używam)

Teraz tak.
Jest to bardzo pracochłonna potrwa, przyznaję. Za pierwszym razem robiłam ją 1,5 godziny.
Zanim wszystko obierze się i pokroi, trochę czasu mija, dlatego warto poprosić kogoś o pomoc.
Za to, kiedy zupa się już gotuje, można iść do innych zajęć.
Wszystkie warzywa trzeba obrać, pokroić; czosnek i imbir drobno zetrzeć. Ostatnio ugotowałam wcześniej marchew, bo w zupie najdłużej pozostawała twarda. 

Wykonanie:
W garnku podsmażamy cebulę na oleju. Może być rzepakowy albo oryginalnie kokosowy, ale nie ma to wpływu na smak. 
Dodajemy imbir, czosnek, płaską łyżeczkę curry i szczyptę kurkumy. Imbir koniecznie świeży.
Po chwili dodajemy wszystkie warzywa i możemy wrzucić soczewicę (ja gotuję ją osobno zieloną, bo w kremie były nieprzyjemne drobiny - choć też smaczne, zależy co kto lubi).
Doprawiamy solą i pieprzem. Wlewamy mleko kokosowe i 2 szklanki wody.
Gotujemy, aż wszystkie składniki zmiękną (15 -30 min).


Możemy taką zupę serwować bez miksowania z listkami bazylii.
Ja krem posypuję garścią soczewicy i domowymi chrupkami chlebowymi.
Jest bardzo pożywna i fajnie rozgrzewa od środka.
Pyszna i zdrowa. Mega zdrowa.

Jeszcze jedna rzecz - baza tych zup jest stała - cebulka, marchew, mleko kokosowe i przyprawy, a warzywa można zmieniać i dać buraki, cukinię, brokuły, same pomidory i więcej marchwi jak u Basi Szmydt :)
Muszę wypróbować wersję z burakiem.

Trzymajcie się ciepło. Miłego dnia!

Komentarze